Trzeciego maja mamy, w Polsce jak co roku, podwójną uroczystość. W wymiarze świeckim wspominamy Konstytucję 3-go Maja, pierwszą w Europie ustawę zasadniczą państwa. Jej fenomen to samoograniczenie tych, którzy wcześniej mieli monopol na władzę i pełnię swobód czasem aż poza granice anarchii. Natomiast w Kościele czcimy NMP Królową Polski. W Litanii Loretańskiej wśród wielu, jest wezwanie „Królowo Polski – módl się za nami”. Czyżbyśmy to sobie sami wymyślili?
Jako seria śpiewanych wezwań, powstawała wokół domku Najświętszej Maryi Panny, cudownie( 1 ) przeniesionego z Nazaret do Loretto we Włoszech. Kolejne maryjne intytulacje rodziły się z potrzeby serca okolicznej ludności i licznie nawiedzających miejsce pielgrzymów. Kanonicznie modlitwa uporządkowana została papieskim dekretem, przez Sykstusa V, w roku 1587. Z ludowych ponad 70 wezwań, papież pozostawił jedynie 43. Litania została, przez Kościół, objęta ochroną prawną. Odtąd zmiany i kolejne wezwania będą mogli wprowadzać wyłącznie Następcy św. Piotra. Po zwycięskiej bitwie pod Lepanto Pius V wprowadza wezwanie: Auxilium christianorum (Wspomożenie wiernych). Na wniosek Karola III, króla Hiszpanii w roku 1768, papież Klemens XIII dopisuje przywołanie: Mater Immaculata (Matko Niepokalana). W to miejsce w roku 1854, tuż po proklamacji dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny, Pius IX czyni w litanii obowiązkowymi słowa: Regine sine labe originali concepta (Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta). Leon XIII dopisuje w roku 1883: Regine sacratissimi Rosarii, czyli wezwanie Królowo Różańca świętego. Ten sam papież w dwadzieścia lat później włączy do tekstu litanii zawołanie: Matko dobrej rady. Wreszcie Benedykt XV podczas I-ej wojny światowej wprowadza wezwanie Królowo Pokoju, a w styczniu roku 1920, po dwukrotnych prośbach polskiego episkopatu zezwala by we wszystkich diecezjach naszego kraju można było dodać: Królowo Polski. W roku 1950 Pius XII dopisze jeszcze Królowo do nieba wzięta, a w 1995 Jan Paweł II włączy ostatnie do dziś wezwanie Królowo rodzin.
Myliłby się, kto by sądził, że początek królowania Maryi wywodzi się od ślubów Króla Jana Kazimierza, złożonych w lwowskiej katedrze w roku 1656, podczas wojny ze Szwecją, powszechnie zwanej „Potopem”. Tym bardziej nie jest nim rok włączenia wezwania „Królowo Polski” do tekstu Litanii Loretańskiej. Kiedy więc i za czyją przyczyną Boża Matka stała się Królową Polski?
W roku 1602 ma miejsce pierwsza w dziejach zakonu Jezuitów beatyfikacja, zmarłego w 18-tym roku życia, nowicjusza i Polaka br. Stanisława Kostki (+14/15 sierpnia 1568). Wydarzenie może wydawać zdumiewające. Ów „chłopczyna” z dalekiej Polski, niemal anonimowo umierający w Rzymie, wyprzedza w drodze na ołtarze zmarłych przed nim takich czcigodnych konfratrów: jak sam założyciel Towarzystwa Jezusowego Ignacy Loyola (+1556) oraz pierwszy wyświęcony w zakonie kapłan, Piotr Faber (+1546). Miłością do Bożej Matki, świętością życia, przedwczesną śmiercią, natychmiastowym i spontanicznym kultem oraz rychłą beatyfikacją polskiego młodzieńca poruszeni są współbracia zakonni. Mają swego pierwszego orędownika w niebie i modlą się za jego wstawiennictwem. Jednym z modlących się jest o. Giulio Mancinelli SJ, kapłan, który jest także wielkim czcicielem Bożej Matki. Zachwyca go mnogość wezwań Litanii Loretańskiej. Modli się by naszej Matce zechciał Pan przyznać kolejne tytuły. Manicelli, był w Rzymie podczas rocznego nowicjatu Stanisława Kostki. Obserwował jego ciche i bliskie doskonałości życie, a potem błyskawiczny kult.
Nocą z 14/15 sierpnia 1608 roku, tj. w liturgiczną uroczystość wniebowzięcia NMP, i co do dnia w czterdziestą rocznicę śmierci bł. Stanisława Kostki, w trakcie modlitwy Giulio Mancinelli doznaje objawienia. Widzi Madonnę, u której stóp klęczy nasz błogosławiony. „A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie.” Słowa Matki Bożej musiały zrobić wrażenie nie tylko na ojcu Giulio, skoro przełożeni pozwalają mu mimo jego wieku wybrać się z Neapolu do Krakowa. Tam w roku 1610 widzi Maryję po raz kolejny, i tym razem słyszy: „Jestem Królową Polski. Jestem matką tego narodu, który jest mi bardzo drogi.” Na rok przed śmiercią czyli w roku 1617, na powrót we Włoszech o. Manicelli zobaczy Bożą Matkę za życia po raz ostatni. I tym razem Maryja powtórzy wolę Królowania nad Polską.
Pierwszymi orędownikami Maryjnego królowania w Rzeczypospolitej stali się: wychowanek wileńskich Jezuitów, kanclerz wielki litewski Albrecht Stanisław Radziwiłł z linii nieświeskiej oraz późniejszy męczennik i święty (+1657), a latach 1623 – 1624 rektor kościoła jezuitów w Nieświeżu, Andrzej Bobola SJ ten sam, który napisze tekst lwowskich ślubów króla Jana Kazimierza.
Komunikatem dla Świata, o przejęciu przez Maryję władztwa nad Polską, stała się książka wydana w roku 1635 i zatytułowana: „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławianiu Najświętszej Panny Bogurodzicy Mariey”. Autor wydania, wspomniany książę Radziwiłł w treści powołuje się na osobistą znajomość z o. Giulio Manicellim SJ i zaświadcza o objawieniach zakonnika, w których Najświętsza Maryja Panna kazała nazywać się Królową Polski. Tak się też staje. Pierwszy upowszechniany w tym czasie tytuł to „KRÓLOWA POLSKI WNIEBOWZIĘTA”.
Nadchodzi rok 1656. Znękany wieloletnimi buntami na kresach oraz wojnami moskiewską i szwedzką, król Polski Jan II Kazimierz, dnia 1 kwietnia w katedrze lwowskiej przed obrazem MB Łaskawej, składa śluby i ustanawia Matkę Bożą Królową Korony Polskiej. Oprawą królewskich ślubów jest mnoga obecność biskupów z prymasem abp Andrzejem Leszczyńskim. Mszę św. celebruje nuncjusz apostolski abp Pietro Vidoni. Wśród licznych, po eucharystii, modlitw odmawiana jest Litania Loretańska, podczas której celebrans trzykrotnie proklamuje wezwanie: „Królowo Korony Polskiej – módl się za nami”. W roku 1671, król Michał Korybut Wiśniowiecki umieszcza godło Polski na cudownym wizerunku Matki Bożej z Rokitna. We wrześniu 1717 obraz Matki Bożej Częstochowskiej zostaje uhonorowany koronami papieskimi jako pierwszy w świecie poza Rzymem. W swoich statutach Sejm Polski w roku 1764, ustanawia Matkę Bożą Częstochowską Królową Polski.
Nastają lata rozbiorowej niewoli, czas wielkiej próby dla Narodu. Niebiańska Królowa nie abdykuje. Jest ze swoim ludem i razem z nim cierpi. Jest wszędzie: i wśród zesłańców Syberii i emigrantów Ameryki. Jest z Polakami idącymi z Napoleonem do Hiszpanii i pod Moskwę. Ociera łzy i dodaje sił sierotom i wdowom po powstańcach listopada i stycznia. Kieruje drogami bpa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, o. Honorata Koźmińskiego, br. Alberta Chmielowskiego, o. Rafała Kalinowskiego, Edmunda Bojanowskiego, Karoliny Kózkówny i wielu innych osób, które po ludzku patrząc przegrały, lecz w oczach Bożych odniosły nieśmiertelne zwycięstwo.Wreszcie udręczonemu królestwu ofiarowuje wiktorię także w ludzkim wymiarze. W uroczystość Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia 1920 roku ma miejsce wydarzenie bez precedensu. Cofające się Wojsko Polskie nagle przechodzi do kontrnatarcia i zwycięża. Nieprzyjaciel cofa się w popłochu, Maryja tryumfuje. Jej zwycięstwo niemal nazajutrz nazwane zostanie Cudem nad Wisłą. Potem krótka radość z wolności i znów Królowa nasza staje się bardziej Pocieszycielką naszą.
Jest wśród ofiar Katynia i w lochu głodowym Oświęcimia, skąd wyprowadzi do wieczności wielkiego polskiego świętego. Świętych „Katynia…” poznamy dopiero w przyszłym świecie, bo na tym nie było danym pozostać wielu świadkom. Fasadowa wolność roku 1945 przynosi kolejne trudy i pozorne porażki. Na początek nasza Królowa przestaje być Królową Korony Polskiej, zostaje Królową Polski. Represje wobec Kościoła i duchowieństwa będą się mnożyć, nastanie czas kolejnej próby i kolejnych łask. W uroczystość Wszystkich Świętych roku 1946, w kaplicy domu krakowskich biskupów kapłańskie święcenia przyjmuje Karol Wojtyła. Tego dnia nikt jeszcze nie wie, że ten nieznany nikomu kapłan odda się cały i na zawsze w opiekę Maryi, która z Polski poprowadzi go z orędziem o Bożym Miłosierdziu do ludzi całego świata, i która sprawi, że stanie się niedoścignionym wzorem i największą ozdobą Jej tysiącletniego Królestwa.
W roku
1948 arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski zostaje inny, wielki czciciel
Maryi, ks. Stefan Wyszyński. I on dość wcześnie doświadcza obecności
Maryi na swych drogach. Nękany chorobami, w latach studiów seminaryjnych, jest
tak wycieńczony, że modli się o łaskę odprawienia choćby tylko jednej Mszy
Świętej. Zbawiciel za przyczyną swej Matki potrafi dawać hojniejsze dary od
tych, o które prosimy. Jemu daje łaskę skutecznego prowadzenia polskiego
Kościoła w czasach bodaj najtrudniejszych w naszej historii. Nie przeszkodziło
więzienie lat pięćdziesiątych ani upokarzająca nagonka lat sześćdziesiątych.
W trzechsetną rocznicę ślubów Jana Kazimierza, cały kraj, mimo że bez Prymasa,
to jednak słowami Prymasa ponawia ślubowanie przed wizerunkiem Częstochowskiej
Pani. W dziesięć lat później tysiąclecie Chrztu Polski. Władze próbują
celebrować milenium świeckiej państwowości. Niema zgody na przyjazd
Papieża Pawła VI. Wielkie świętowanie wokół gnieźnieńskiej katedry zakłócają
megafony, zorganizowanej obok i na siłę, uroczystości państwowej. I znów
zwycięstwo Maryi. Słowa Kard. Wyszyńskiego trafiają do ludzkich serc, słowa
sekretarza Gomółki jedynie do gazet. W pięćdziesiątą rocznicę swych święceń
kapłańskich Prymas Wyszyński powie: „Stawiając
wszystko na Bogurodzicę, nie zostałem zawiedziony”. Ale uciemiężonemu
narodowi potrzeba, jak w roku 1920-ym, czegoś więcej. Wie o tym
nasza Królowa i Matka. Jesienią 1978 ma miejsce konklawe.Biskupem Rzymu zostaje
Jej ukochane dziecko, Karol Wojtyła. Ten „Biały Kaplan” przypomni
całemu światu umiłowanie i pełne oddanie się Maryi zawarte w prostej
dewizie Totus Tuus.
Maj roku 1981 jest miesiącem kolejnej próby maryjnego królestwa. W kraju wrze, na horyzoncie konfrontacja społeczeństwa z władzą, która alienuje się coraz bardziej. Nowy nieformalny jeszcze przywódca narodu nosi w klapie marynarki wizerunek Maryi, niestety to człowiek bez doświadczenia. Jest mocny dzięki wsparciu Prymasa i Papieża. Za to poglądy jego świeckich doradców są już znacznie mniej przejrzyste. Prymas choruje a nieoficjalne wiadomo, że rokowania są złe. Jest piątek, 13 dzień maja1981, święto Matki Boskiej Fatimskiej. Na placu Św. Piotra padają strzały. Rzymscy lekarze walczą o życie Głowy Kościoła. I znów cudowna interwencja.
„Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę.”
Dziś Jej Królestwo jest wolne, szkoda że skłócone do granic
wzajemnej nienawiści. A przecież Królowa na Jasnogórskim tronie jest
jedna.. Jednakowo pragnie zbawienia dla tych z Torunia i tych z Warszawy. Nie
nam osadzać kto celnikiem, kto faryzeuszem.
Miłujmy się…
( Red.)
[1] Na temat przemieszczenia Świętego Domku Maryi z Nazaret do Loretto znamy tylko legendę: w wersji pobożnej to aniołowie przenieśli Domek do Włoch by nie został zniszczony przez niewiernych. Według wersji bardziej świeckiej rodzina De Angelis przewiozła go do Włoch z tych samych powodów. Nazwisko De Angelis ma w sobie słowo angeli co po włosku oznacza aniołowie.